
Otóż nie, to normalna Polka która opuściła granicę kraju. Wszelkie próby Van Hamme’a mające ukryć jej pochodzenie są z góry skazane na niepowodzenie i jest to jego błąd. Ale nie można go obwiniać, spotkanie z Kriss to błąd, który każdy mężczyzna chciałby popełnić chociaż raz w życiu.
Zapyta ktoś “Jak to, przecież Polki nie są podobne do Kriss?”. Fakt, w kraju zazwyczaj są spokojniejsze, ale to tylko maska. Wystarczy spotkać kilka “za granicą”, gdzie pozbywają się zahamowań pseudo-katolickiego otoczenia i wszędobylskich oczu sąsiadów, by poznać ich prawdziwą naturę.
Kolejnym powodem nie ujawniania swego prawdziwego charakteru Polek w własnym kraju są zazwyczaj tutejsi mężczyźni. U większości jedyną rzeczą wielokrotnego użytku jaką można znaleźć w ich spodniach, jest telefon komórkowy. Natomiast ich zamiłowanie do piłki nożnej przenoszą również na współżycie, gdzie każdy atak na bramkę pragną zakończyć szybkim golem, po czym głupio skaczą i cieszą się jak dzieci, mimo braku satysfakcji drużyny przeciwnej. Ostatnio wzorem reprezentacji krajowej coraz częściej sami dają ciała, co przyczynia się do zmniejszenia przyrostu naturalnego i wzrostu uczestników marszów równości i tolerancji.
Tak więc Kriss de Valnor (z domu Walnięta Kryśka), porzuciła rodzinne strony i udała się do krajów, gdzie wciąż można spotkać mężczyzn z prężnym łukiem (chociaż tak samo głupich jak wszędzie).
Szybko nauczyła się, że aby dostać to czego pragnie, nie musi latami wykładać towarów w Tesco i pozwalać na poklepywanie po tyłku pryszczatym managerom. Wykorzystując niebywały talent do napinania łuków, rozpoczęła nowe, pełne przygód życie. Z czasem, dzięki niezwykle wprawnym dłoniom, zyskała nawet miano najsławniejszej łuczniczki.
Pewnego razu spotkała na swej drodze Thorgala. Mężczyznę, który z równą jej biegłością potrafił dzierżyć łuk w dłoni. Jego skłonność do naciągania łuku sobie samemu nawet w jej towarzystwie, była dla niej niezrozumiałą zagadką, na rozwikłanie której poświęciła sporo czasu i energii. Tylko on stanowił zagrożenie dla jej reputacji, co udowodnił w turnieju łuczniczym, gdy to własnoręcznie tak mocno napiął swój łuk, że wystrzelił jej prosto na brzuch z odległości 90-ciu kroków…
W przypadku spotkania:
Jak najszybciej napiąć swój łuk. Po przykrych doświadczeniach z Thorgalem, Kriss unika wszystkich brandzlowników jak ognia.
...ale Kriss też już nie będzie mieć zabawy ;)
OdpowiedzUsuńpodsumowanie świetne
E tam, ja słyszałem, że ona wyprawia nieziemskie "sztuczki" z swoim łukiem :)
OdpowiedzUsuńWkrótce pogoda ma sie popsuć straszliwie, zimno, zawieje, śnieg, plamy na Słońcu, najazdy Hunów, piwo po 45 zł. za butelkę. Tak - październik ma być parszywy... Jest nadzieja, że "Statek Miecz" nie dopłynie do portu przeznaczenia... ;)
OdpowiedzUsuń